Wyświetleń:

Relacje

Wyjazd na mecz Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław (0:1), Warszawa, 30 kwietnia 2011
KKN

Kiedy w czwartek ukazała się informacja, że z powodu kontuzji w Warszawie nie zagrają Kaźmierczak, Mila, Sztylka i Gikiewicz, w wielu głowach pojawiła się myśl, że nawet Orest Lenczyk nie da rady zbudować z tych piłkarzy drużyny, który mógłby przeciwstawić się Polonii. Tym bardziej, że Czarne Koszule pod wodzą Zielińskiego wygrały jak dotąd wszystkie mecze. Okazało się jednak, że stadion przy Konwiktorskiej był kolejnym miejscem, z którego nasi piłkarze zabrali 3 punkty. Piękny sen o pucharach więc trwa.

Na nasz trzeci w tym sezonie wyjazd pojechaliśmy w sile 17-stu osób dwoma busami. Jednym z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego a drugim z PIOTRANSU. Z Wrocławia wyruszyliśmy około południa. Po ostatniej podróży do stolicy, pełni byliśmy obaw o tworzące się na tej trasie korki. Na szczęście mecz w Warszawie rozgrywany był w sobotę i na drodze nie było wytężonego ruchu. Przystanek obiadowy zorganizowaliśmy w znanym nam Zajeździe Góralskim w Wolbórzu. Wielkość podawanego tam kotleta schabowego utkwiła w naszych głowach. Na szczęście nic się w tej kwestii nie zmieniło. Po godz. 18-tej dotarliśmy do Warszawy, ale sporo czasu zajął nam dojazd pod stadion, na którego teren wjechaliśmy o godz. 19-tej.

Z informacji, które otrzymaliśmy podczas przygotowywania tego wyjazdu wynikało, że organizator przewidział dla nas miejsce pod wiatą dla straży pożarnej. Tymczasem trafiliśmy na jedno z najlepiej przystosowanych miejsc dla osób niepełnosprawnych, jakie spotkaliśmy na polskich stadionach. Bardzo dobra widoczność, duża przenośna toaleta, zadaszenie, ani jednego schodka, bliskość busów - te wszystkie elementy sprawiły, że czuliśmy się bardzo komfortowo. Od początku cała nasza grupa bardzo głośno dopingowała wrocławskich piłkarzy. Chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tak zaangażowani w zdzieranie gardeł. Oglądając powtórkę tego meczu w telewizji aż serce rosło. O naszym dopingu wspomniały również inne portale, na których ukazały się relacje ze spotkania, m.in. na stronie fanslask.pl opisano nas słowami: "Poza tym bardzo dzielnie spisywał się znajdujący swoje miejsce naprzeciw naszego sektora Klub Kibiców Niepełnosprawnych. Chłopaki darli japy, w kilkunastu potrafili być słyszalni dla nas. I dla miejscowych - również".

Ale to jeszcze nic. Prawdziwa euforia wybuchła po golu Waldka Soboty, który chwilę później wisiał na naszym płocie, by następnie wycałować się z Lusią. Po końcowym gwizdku wszyscy piłkarze podeszli nam podziękować. Tuż przed opuszczeniem sektora postanowiliśmy skomunikować się z naszymi fanami zasiadającym po drugiej stronie stadionu. My śpiewaliśmy - "Niepokonany", a druga strona odpowiadała - "Śląsk Wrocław nasz ukochany". Naszej radości nie ma co się dziwić. Zwycięstwo 1-0 dało Śląskowi trzecie miejsce w tabeli.

Pierwsza część naszej drogi powrotnej upłynęła pod znakiem śpiewów i żartów. Druga część była mniej zabawna z powodu pewnego incydentu, którego jednak nie będziemy tu opisywać. Do Wrocławia dotarliśmy tuż przed świtem. Niepokonani!!!

Serdeczne podziękowania dla naszych kierowców - Darka i Grzesia, a Lusi za pyszny prowiant. Organizatorom dziękujemy za bezproblemowe i miłe przyjęcie, oraz użyczenie komfortowych miejsc.

Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z naszej wyprawy do Warszawy.

Przygotował Paweł Parus