Wyświetleń:

Relacje

Wyjazd na mecz Legia Warszawa - Śląsk (1:2), Warszawa, 11 marca 2011
KKN

Wyjazd do Poznania był jubileuszowym - dziesiątym, jaki zorganizował Klub Kibiców Niepełnosprawnych. Niestety, niewiele brakowało, aby nie odbył się wcale. Wszystko za sprawą decyzji przysłanej przez Pana Nowaka z Biura Obsługi Kibica Lecha Poznań, który dwa dni przed meczem poinformował nas, że: "W odpowiedzi na Państwa zgłoszenie z dnia 23.03.br. informuję, że decyzją Klubu KKS Lech Poznań S.A., wszystkie miejsca na naszym stadionie, które są przystosowane dla osób niepełnosprawnych, zostały bezpłatnie przekazane kibicom Lecha Poznań, w ramach programu "Lech bez barier""s i obowiązują na całą rundę wiosenną 2011r. Podobnie wygląda sprawa miejsc parkingowych. Z uwagi na powyższe, zmuszeni jesteśmy odesłać Państwa, oraz Państwa opiekunów, do zakupu biletów w siedzibie Klubu WKS Śląsk Wrocław, równocześnie przypominając, że tylko on prowadzi sprzedaż biletów na sektor gości, wśród swoich sympatyków".

Sprawę opisaliśmy w osobnej publikacji, z którą można się zapoznać na stronach:
Nowe stadiony na pewno bez barier? - publikacja KKN
lub
Gazeta Wrocławska, "Czy na pewno bez barier? Stadion Lecha niedostępny dla niepełnosprawnych kibiców z Wrocławia"

Do tego warto dodać wyszukany przez Michała Fitasa przepis jasno określający sprawę ulokowania kibiców niepełnosprawnych, którzy przyjeżdżają na mecz w charakterze gości:
Uchwała nr XI/284 z dnia 23 lipca 2009 roku:
Organizator zawodów ma obowiązek zapewnić dla niepełnosprawnych kibiców drużyny gości co najmniej 5% ogólnej liczby miejsc na stadionie przeznaczonych dla kibiców niepełnosprawnych.

W tej sprawie będziemy jeszcze interweniować. Choćby po to, by tego typu sytuacje nie miały już miejsca.

W wyniku opisanego wyżej zamieszania jechaliśmy do Poznania pełni obaw o to, co nas czeka. Całkowicie zdaliśmy się na Panią Małgorzatę Korny - Dyrektor ds. Organizacji i Bezpieczeństwa Śląska Wrocław, która osobiście zaangażowała się w rozwiązanie tej sprawy.

W podróż ruszyliśmy dwoma busami, w których znajdowało się 18 osób. Jeden z naszych kolegów miał w tym dniu urodziny, więc raz na jakiś czas z pojazdów wydobywało się gromkie 100 lat. Nareszcie jechaliśmy przy jakieś normalnej pogodzie, co miało wpływ na wybór przystanku kulinarnego. Zamiast wizyty w murach restauracji wybraliśmy "wyżerkę" urodzinowej wałówki przygotowanej przez jubilata, która na świeżym powietrzu smakowała wyśmienicie. Ponieważ stoły należały do jakieś knajpy, nie mogliśmy bezkarnie spożywać własnego prowiantu. Zamówiliśmy więc napoje, również te, którymi wznosi się toasty. Na stadion dotarliśmy pół godziny przed 20-stą.

Spodziewaliśmy się problemów przy wjeździe na przystadionowy parking i faktycznie na takie trafiliśmy. Skrupulatna ochrona żądała przepustki, której nie mieliśmy, a tłumaczenia o trudnościach w poruszaniu się naszej ekipy trafiały w próżnię. Dopiero stanowcze działania Pani Małgorzaty Korny sprawiła, że bramy się otworzyły. Prawdopodobnie pomogła w tym również interwencja Pana Szlachetki, szefa ds. bezpieczeństwa miejscowych. Szkoda, że sprawy nie można było załatwić w normalnym, oficjalnym postępowaniu. Ostatecznie wraz z pierwszym gwizdkiem udało nam się wejść na stadion. I to zaliczamy do plusów. Minusem było to, że 10 metrów obok nas na specjalnym podwyższeniu znajdowało się mnóstwo wolnych miejsc dla osób niepełnosprawnych. Tymczasem my oglądaliśmy mecz z wysokości murawy z narożnika boiska. Czy to nie absurd???

Nastroje determinował przede wszystkim wynik i niesamowity doping niemal dwóch tysięcy wrocławskich kibiców, którzy znajdowali się tuż za naszymi plecami. Czasami aż ciarki przechodziły po plecach. Jeden z kolegów opisał to słowami - aż mi czucie w nogach wróciło. To chyba najlepszy komentarz do atmosfery tego meczu. Po ostatnim gwizdku nasza lokalizacja okazała się niespodziewanie naszym sprzymierzeńcem, gdyż nie było opcji, by piłkarze ominęli nas w drodze do sektora gości. Była więc okazja do wspólnego świętowania remisu, który jest kolejnym trzynastym meczem bez porażki Śląska w ekstraklasie. Aż trudno w to uwierzyć.

Droga powrotna to dalsza część imprezy urodzinowej Darka. Było parę postojów i próba pomocy naszym fanom, którym zdefektował samochód. Pod domem jednego z naszych uczestników nastąpiło oficjalne zakończenie imprezy. Wszyscy szczęśliwie i cało dotarli do domów. Okoliczności tego wyjazdu jeszcze bardziej nas przekonały - tym razem dosłownie, że dla nas bariery nie istnieją.

Ogromny szacunek dla naszych kierowców i opiekunów. Na wyrażenie podziękowań dla Pani Gosi Korny brakuje nam odpowiednich słów. Pod koniec roku organizowany jest plebiscyt na ludzi, który mają szczególny wpływ na przełamywanie barier. My kandydata do nagrody już mamy.

Przygotował Paweł Parus

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z wyjazdu do Poznania w naszej galerii.